Szpitale muszą być solidarne, gdyż inaczej problemy je przerosną
SANOK, LESKO, BRZOZÓW/PODKARPACIE Zapytaliśmy dyrektorów szpitali w Lesku i Brzozowie oraz samorządowców z tamtejszych powiatów, jak oceniają decyzję wojewody o utworzeniu szpitala jednoimiennego w Sanoku. Na te lecznice spadnie cały ciężar leczenia tzw. czystych pacjentów, a przecież borykają się one w tej chwili z opieką nad pacjentami negatywnymi i zarażonymi. – Czy to dobra decyzja, to się okaże, o ile będziemy współpracować ze sobą kierując się zdrowym rozsądkiem i rozumem, a nie tylko papierem – mówi Andrzej Olesiuk, starosta leski.
Dorota Mękarska
W środę, gdy zamknął się SOR w Sanoku, w Lesku, jak mówi personel, był prawdziwy Armagedon.
– Nasz SOR jest przygotowany na normalną obsługę pacjentów, a nie obsługę pacjentów z COVID-19. Jeśli będzie szpital jednoimienny pod bokiem – to dobrze, ale na razie tego szpitala nie ma – mówi Robert Płaziak, dyrektor SP ZOZ w Lesku.
Ten system nie zapewnia bezpieczeństwa
Zdaniem leskiego dyrektora decyzja o powołaniu jednoimiennego szpitala w Sanoku, jest ogólnie dobra. Jednakże jest kilka „ale”.
– Szpital w Sanoku ma przyjmować tylko pacjentów covidowych – zauważa dyr. Płaziak. – Do nas natomiast trafiać mają pozostali chorzy. Ale przecież my nie wiemy, czy są to pacjenci tzw. czyści, czy zarażeni. Nasz szpital może szybko stracić zdolność obsługi pacjentów z tego powodu, tym bardziej, że mamy tylko 4 miejsca dla podejrzanych o COVID, a już często 6-10 pacjentów podejrzanych i już zakażonych. Dlatego szpital w Sanoku musi przyjmować na SOR również pacjentów z podejrzeniem zarażenia, gdyż inaczej nie będzie to system, który zapewni bezpieczeństwo.
Jak argumentuje dyr. Płazak jeśli tak się nie stanie, to pozostałe szpitale szybko stracą możliwość leczenia osób niezarażonych.
– Wirus nie zrobi tyle krzywdy, co brak możliwości leczenia pozostałych chorych – przestrzega dyrektor.
– Oby tylko nie okazało się, że tak naprawdę ten system będzie służył tylko pacjentom z COVIDEM.
Do dzisiaj szpitalowi w Lesku udało się utrzymać i nie doszło do wyłączenia tej lecznicy, ale jak twierdzi dyr. Płaziak, jest to okupione olbrzymim trudem ze strony lekarzy i całego personelu medycznego. Jak na razie lekarze pracują w komplecie, ale personel niższy jest zdziesiątkowany przez choroby.
– Przez 2 miesiące szpital w Lesku pracował prawie normalnie, gdy tymczasem szpital w Sanoku często był wyłączony – zauważa dyrektor leskiej lecznicy. – Teraz załoga w Sanoku jest zaangażowana w organizację szpitala covidowego, a załoga w Lesku w leczenie pacjentów. Wytrzymała napór przez 10 dni w sierpniu, kiedy byliśmy jedynym szpitalem funkcjonującym. Jednak nasz personel ma określoną wydolność. Mam nadziej, że teraz też da radę. Możemy jednak z różnych powodów „paść” w każdej chwili. Bez elastycznego podejścia, niestety, wkrótce może okazać się, że w ciągu 2 tygodni będziemy mieli doskonały szpital covidowy, ale żadnego innego. Gdzie wtedy będziemy leczyć pacjentów „czystych”?
Wszystko zależy od tego jak będziemy działać
Andrzej Olesiuk był wczoraj z dyr. Płaziakiem na rozmowach w Sanoku, gdzie spotkał się ze starostą Stanisławem Chęciem i dyr. Grzegorzem Pankiem. Chodziło o dogranie niektórych kwestii. Olesiuk mówi wprost, że rozmawiano o najsłabszych punktach tego systemu.
– Szpitale muszą być solidarne. Jeśli nie będziemy ze sobą współpracować, to problemy nas przerosną – podkreśla starosta leski. – Dlatego nie odpowiem teraz, czy to dobra decyzja. Wszystko zależy od tego, jak będziemy działać.
Tak samo jak dyr. Płaziak, starosta Olesiuk podkreśla, że placówka w Lesku musi zabezpieczyć w tej chwili zarówno pacjentów covidowych, jak i niezarażonych
– Gdy do pacjentów z powiatu leskiego dojdą mieszkańcy sanockiego i bieszczadzkiego, to my też zamkniemy się – obawia się starosta Olesiuk. – A jeśli w tym czasie szpital sanocki przez tydzień ma stać pusty, to jest to bez sensu.
Szpital w Sanoku musi działać hybrydowo
Dlatego władze powiatu leskiego postulują, by szpital w Sanoku na etapie przejściowym działał hybrydowo. Powinna w nim być wydzielona strefa dla pacjentów niezarażonych, a na czynnym SOR musi następować klasyfikacja pacjentów na zarażonych i niezarażonych.
– Ale to musi działać szybko, a nie tak jak teraz, że czekamy 48 godzin na wynik, bo inaczej może być problem z obsługą pacjentów – zaznacza Olesiuk.
System jest tworzony za późno
Tomasz Kondraciuk, dyrektor Szpitala Specjalistycznego – Podkarpackiego Ośrodka Onkologicznego w Brzozowie, decyzję o utworzeniu szpitala jednoimiennego w Sanoku ocenia pozytywnie. Dodaje jednak newralgiczne słowa „docelowo pozytywnie”, bo w tej chwili sytuacja jest dla szpitala krytyczna. Jeżeli w ciągu kilku dni sanocka lecznica nie otworzy się dla chorych na Covid-19, to szpitale w Lesku i Brzozowie mogą znaleźć się pod ścianą.
– Zgodnie z decyzją wojewody dysponujemy tylko 5 łóżkami dla pacjentów podejrzanych o infekcję koronawirusem, a w rzeczywistości mamy już kilkunastu chorych potwierdzonych, w tym kilku pod respiratorami – informuje brzozowski dyrektor. – Nowych pacjentów, którzy muszą być wentylowani, nie mam już gdzie przyjąć.
Pozytywna ocena dyr. Kondraciuka zawiera też łyżkę dziegciu, Według lekarza taki system powinien być stworzony wcześniej.
– Aż się o to prosiło patrząc na narastające trudności w przekazywaniu pacjentów „dodatnich” do dedykowanych szpitali – dodaje, uważając, że decyzja jest opóźniona o co najmniej trzy tygodnie w stosunku do potrzeb.
Niestety nie rozwiązuje ona problemu pacjentów covidowych, którzy powinni trafiać do szpitali o trzecim stopniu referencyjności. Szpital w Sanoku będzie miał charakter szpitala zakaźnego, w którym pozytywni pacjenci z problemami chirurgicznymi, kardiologicznymi, neurologicznymi i innymi niż infekcja – nie znajdą pomocy.
– Sanocki szpital nie będzie w stanie takich pacjentów hospitalizować, gdyż zgodnie z decyzją wojewody jest szpitalem na drugim poziomie zabezpieczenia – podkreśla dyr. Kondraciuk. –Dodatkowo trzeba zauważyć, że ma zapewnić jedynie 5 łóżek intensywnej terapii z możliwością prowadzenia wentylacji mechanicznej, a narasta liczba pacjentów wymagających takich stanowisk.
Dyrektor chętnie by odstąpił gabinet
Dla szpitali w Lesku i Brzozowie newralgiczne będą najbliższe dni. Sanok jest wyłączony z systemu, a przed nami weekend, na dodatek z dużą imprezą w Lesku o charakterze ekstremalnym.
– W tym momencie jesteśmy zablokowani – przyznaje dyrektor brzozowskiej lecznicy. – Natomiast musimy przyjmować karetki pod karnym rygorem. Usłyszałem od wojewódzkiego koordynatora ratownictwa, że mamy kłaść pacjentów gdzie chcemy, nawet w gabinecie dyrektora. Chętnie mój gabinet udostępnię, ale nie wszędzie mamy możliwość podłączenia respiratorów i brakuje fachowego personelu do ich obsługi.
Przekształcenie trzeba realizować etapami
W Brzozowie część załogi przebywa na kwarantannie z powodu infekcji, w większości nie złapanych w szpitalu, tylko na zewnątrz. To powoduje, że tamtejszy szpital też goni resztkami sił.
– W tej chwili pozytywnych skutków reorganizacji nie widać – przyznaje dyr. Kondraciuk. – Ale nie mogę zaprzeczyć, że gdy u nas 40 pracowników SOR-u było na kwarantannie, to wtedy też szpitalom w Sanoku i Krośnie nie było łatwo. Rozumiem, że Sanok musi realizować decyzję wojewody, ale uważam, że te etapy powinny być inaczej zorganizowane. Być może lepiej byłoby wyłączać oddziały po kolei i zostawić przez cały czas czynny SOR w Sanoku. My mamy już zapchaną internę i kardiologię, w następnej kolejności będziemy przekształcać inne oddziały. Mam jednak nadzieję, że szpital w Sanoku szybko się otworzy. Wtedy pacjenci „dodatni” trafią do nich, a u nas zwolnią się miejsca.
Na taki ruch czekaliśmy
– To dobra decyzja – o przekształceniu szpitala w Sanoku mówi wicestarosta powiatu brzozowskiego Jacek Adamski. – W Brzozowie jest szpital onkologiczny i mamy pacjentów z upośledzoną odpornością. Zdaję sobie sprawę z tego, że mieszkańcy powiatu sanockiego mogą tę decyzję przyjmować z obawą, ale szpitale ościenne przejmą funkcję tamtejszego szpitala. Nie mówię tak dlatego, że chcemy odepchnąć od siebie leczenie chorych na COVID-19, ale mówiąc szczerze na taki ruch żeśmy czekali. W gronie samorządowców były na ten temat rozmowy. Mam tylko nadzieję, że szpital sanocki szybko zreorganizuje się, by nie dochodziło do sytuacji, że karetki będą chorych wozić od szpitala do szpitala.
Wicestarosta brzozowski podkreśla, że między szpitalami musi być nawiązana ścisła współpraca, gdyż bez tego nie da się rozwiązać problemów, które spadły na lecznice.
– To trudna dla wszystkich chwila – mówi Jacek Adamski. – Również dla władz powiatu sanockiego i dyrekcji tamtejszego szpitala, które muszą realizować wytyczne wojewody, ale to jedyna dobra decyzja w tym momencie. Dzięki niej szpitale w Brzozowie i Lesku odblokują się i chorzy z innych powiatów będą mogli do nich trafić.
Szpital w Sanoku przyjmuje od poniedziałku
W międzyczasie dotarła do nas nieoficjalna informacja, że sztywny schemat ulegnie jednak rozmiękczeniu. Nowe szpitale jednoimienne mają działać hybrydowo, gdyż do władz wojewódzkich zaczęły napływać informacje, że taka organizacja pracy może spowodować załamanie systemu.
Okazuje się też, że szpital w Sanoku niebawem zacznie przyjmować chorych na COVID-19.
– W dniu dzisiejszym otrzymałem zapewnienie od zastępcy dyrektora ds. służb mundurowych NFZ, Violetty Tyczyńskiej, że szpital w Sanoku zacznie przyjmować pacjentów już od poniedziałku – dodaje na koniec dyr. Kondraciuk. – Mamy kontaktować się przez weekend z dyr. Pankiem, aby ustalić szczegóły dotyczące przekazania pacjentów „dodatnich” między szpitalami.
Dodaj komentarz
Zaloguj się a:
Dodając komentarz akceptujesz postanowienia regulaminu.